Alex olała mnie po całości, co w sumie było jak dla mnie do przewidzenia, więc zmusiłem się, by nie wydzierać się na nią, a jedynie przewrócić oczami. Nie dość, że wilkołak zdawała się być gdzieś w swoim własnym świecie, ignorowała mnie i gadała do swojej wciąż śpiącej na stole towarzyszki od kieliszka, to jeszcze wystarczyła chwila nieuwagi z mojej strony i Alex już tarmosiła jakąś dziewczynę za ubranie - po chwili dostrzegłem, że był to nie kto inny, jak Elizabeth, która najwyraźniej usiłowała się wymknąć cichcem z baru. Westchnąłem ciężko i ruszyłem w kierunku obu dziewczyn, kiedy usłyszałem przytłumione pijackim bełkotem słowa Alex.
- Que? - stanąłem jak wryty w miejscu. - Łąka? Masz na myśli polanę? Zdjęcia? Ona? - znów się poplątałem.
To chyba jasno wskazywało na to, że Eliza upolowała swoim aparatem właśnie mnie zmieniającego formę.
Shit.