- Wrócił? - powtórzył za Alyss - Był już tu? - zapytał ze szczerym zdziwieniem. Wiedział o co jej chodziło, ale musiał trzymać pozory, ze względu na bezpieczeństwo i swoje, i jej. Pierwszy raz czuł się źle, okłamując kogoś.
- Sprawdzę to... Zostań tu - powiedział i wyszedł z wody. Przy pasie miał tamtą Berettę, zabraną wcześniej trupowi. Wodoszczelna kabura - niezły wynalazek. Wyjął teraz pistolet "na pokaz". Nie zamierzał go używać, a w każdym razie tym razem nikogo mordować. Wszedł między drzewa i podążał jakiś czas w kierunku, z którego wcześniej dochodziło wycie. W końcu znalazł Ollie'go.
- Zadanie wykonane, daj mi teraz spokój - warknął Ezio.
- Spy... Wszystko widziałem... - zaczął blondyn.
- To nie twoja sprawa!
- Nie wiem, czy dobrze robisz.
- Odczep się wreszcie. A teraz zaskowycz, głośno - rozkazał Auditore. Kumpel popatrzył na niego spode łba, ale zrobił, co mu kazano. Wtedy Ezio wystrzelił w ziemię. Odwrócił się na pięcie i ruszył z powrotem w kierunku wodospadu.
- Nie powiem szefowi, ale uważaj... - rzucił jeszcze chłopak za odchodzącym i zniknął gdzieś w gęstwinie.
Młody wilkokrwisty po drodze wytarł jeszcze szyję chustką, bo krew ciągle ciekła i wrócił do Alycii. Nie wszedł tym razem do wody, tylko został na brzegu.
- Wpadł w jakąś pułapkę. Był ciężko ranny, to mu skróciłem cierpienia - opowiedział w sumie dość wiarygodną bajeczkę. W okolicy często kręcili się łowcy.