3
« dnia: Styczeń 05, 2015, 17:43:34 »
// Od teraz piszę w narracji trzecioosobowej.
Nagle pojawił się tajemniczy jeździec na spienionym koniu. Zatrzymał swojego rumaka tuż przed Winim.
- Winicjusz? - zapytał wyniosłym tonem. Chłopak, zdezorientowany, potwierdził.
- Z rozkazu najwspanialszego i miłościwie panującego nam, wielkiego i wszechwładnego króla mam wykonać na tobie, Edgarze, jako na zdrajcy naszego królestwa, wyrok śmierci - to powiedziawszy wyciągnął nóż i wbił go głęboko w klatkę piersiową zaskoczonego Winicjusza, nawet nie schodząc z konia. Nim ktokolwiek zdążyłby cokolwiek zrobić, ponaglił swojego fryza i pognał z powrotem tam, skąd przybył.